31 stycznia 2017

♕ PROLOG ♕

    Ogromne miasto dawało dom setkom ludzi. Nazywane było Królestwem. Jedni je kochali, drudzy nienawidzili. Była to siedziba króla, jak na Królestwo przystało. Fugaku Uchiha, rządził Królestwem od dwudziestu długich lat. Jego pierwsza i zarazem jedyna żona zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach, dając mu wcześniej dwóch synów.
    Starszy - Itachi, był ostoją spokoju. Z wielką przyjemnością bezinteresownie pomagał innym. "Prawdziwa dobra dusza" - często nazywali go tak przyjaciele, których swoją drogą miał wielu. Dodatkowo był bardzo mądry i odpowiedzialny, często udzielał innym trafnych rad.
    Sasuke znacznie różnił się od swojego starszego o pięć lat brata. Mimo większej gracjii był mniej lubiany. Całkiem możliwe, że wpływała na to jego niesamowita pewność siebie i przekonanie o swojej wyjątkowości, które jeszcze za życia wpoiła mu matka. Chłopak korzystał ze swojego statusu. Jako rozpieszczony dwudziestolatek wciąż bawił się ze znajomymi w tawernach i roztrwaniał królewski majątek na głupie zachcianki.
    Osiem lat wstecz Fugaku przedstawił synom ich nowego brata. Nowego dlatego, że o jego istnieniu wcześniej nie mieli zielonego pojęcia, mimo to, że wtedy miał dziewiętnaście lat. Pochodził z tego samego szlachetnego roku co oni, jednakże w prostej linii nie łączyło ich żadne pokrewieństwo. Ewidentnie nie byli braćmi. Król wściekał się za każdym razem kiedy ktoś bynajmniej to sugerował, więc rozkazał swojej rodzinie i poddanym zaakceptować, że jest jego biologicznym ojcem.
    Oczywiście wszyscy znali prawdę, jednak mówienie o tym było surowo zabronione. Mieszkańcy miasta woleli nie ryzykować i zaakceptowali nowe racje swojego władcy. O ile takie uczucie jest w ogóle możliwe, nazwać je można "ojcowską miłością od pierwszego wejrzenia" tylko nie w stosunku do swojego prawdziwego dziecka. Dość dziwna sytuacja, jednak kochał swojego nowego syna nad życie. Nazywał się Madara i to właśnie on miał zostać następcą tronu. Początkowo obudziło to w dwójce pozostałych synów wielkie oburzenie, jednakże jedyną opcją było pogodzenie się z sytuacją.
    Madara szybko odnalazł się w nowej roli. Korzystał z wiedzy, którą oferowali mu prywatni nauczyciele, godzinami przesiadywał w bibliotece. Do tego odbywał indywidualne lekcje władania bronią z najlepszym szermierzem w Królestwie. Po zaledwie roku wydobyto z niego ogromne pokłady talentów bojowych i strategicznych. Dla kogoś tak uzdolnionego wejście w rolę króla będzie banałem. Był to tego zwyczajnie stworzony, zauważyli to też podwładni, którzy w rezultacie na prawdę zaakceptowali jego rolę na zamku. Plan króla w pełni się powiódł. Otoczenie zaczęło cenić Madarę tak samo jak on go cenił. Chłopak zaczął zmieniać się w mężczyznę. Dumnego, władczego.. z odrobiną obłędu w oczach. Z czasem ta odrobina przerodziła się w ogrom, całkowicie zmieniając charakter dziedzica. Fugaku postanowił tego nie powstrzymywać, pozwalając aby kilka kropel obłędu syna spadło również na niego.
    Miało to ogromne znaczenie dla rozwoju Królestwa. Wielka chęć zabijania Madary została wykorzystana w wielu walkach, które jego ludzie często toczyli ze swoimi przeciwnikami. Wgniatali ich w ziemię, nie pozostawiając kompletnie nic po za wielkimi plamami krwi. Dziedzic był niepokonany. Wieść o jego brutalności szybko rozeszła się po całym świecie, a jego imię obrosło w wiele legend. Część mieszkańców miasta z wolna zaczynała się go obawiać.
    Król nigdy nie był z niego tak dumny. Łatwo być lubianym, trudniej o obudzenie w ludziach prawdziwego lęku. Lęk budził szacunek, a szacunek był dla Fugaku najważniejszą cechą u władcy. Kilka razy przyłapał się na tym jak fantazjuje o dniu swojej śmierci, tym samym o dniu, w którym Madara zasiądzie na tronie. Wspaniała wizja, ot co.
    Wtedy nowy ojciec, do którego zawsze zwracał się po imieniu jeszcze bardziej go docenił. Rozpieścił młodego mężczyznę do granic możliwości, dając mu nieograniczony dostęp do Królewskiego Skarbca. Pozostała dwójka nie doświadczyła tego przywileju, jednakże postanowili to przemilczeć, powoli zastanawiając się czy ta cała historia o odnalezieniu zaginionego dziecka nie jest może prawdą. Bo w końcu jak można kogoś tak bardzo kochać bez żadnego konkretnego powodu? W końcu i oni zaczęli traktować młodego chłopaka w całkiem normalny sposób, spędzając z nim coraz więcej czasu. Kiedy władca któregoś z zaprzyjaźnionych rodów proponował Madarze swoją córkę za żonę Fuguku niesamowicie się cieszył. Szanował jednak podejście swojego syna do kobiet, a było ono czysto rozrywkowe. Nie to, że nie lubił kobiet. On je uwielbiał, ale tylko raz. Czasem może dwa lub trzy, ale tylko wtedy kiedy dawała wielbić się bardziej niż wszystkie inne. Bardziej w jego przypadku oznaczało mocniej, brutalniej, całkowicie niemoralnie i nieszlachetne. Ale kto mógł go za to winić? Nikt, bo przecież szlachetna krew płynęła w nim tylko w teorii. 
    Ludzie woleli nie zgadywać ile kobiet w ten sposób przypadkowo uśmiercił. Jednakże kiedy jakaś piękna młoda kobieta znikała w niewyjaśnionych okolicznościach, ciche podejrzenia obywateli zwykle padały właśnie na niego. To nie odstraszało tej części dziewcząt, które spotykały się z nim dobrowolnie. "Z charyzmą trzeba się urodzić. Prawdziwej w żaden sposób nie da się nabyć" zwykł mawiać, kiedy najmłodszy brat pytał go o tak wielkie powodzenie.
    Królowi nie przeszkadzało to, że jak tak dalej pójdzie to po śmierci Madary zwyczajnie nie będzie miał kto zasiąść na tronie. Będą się tym martwić młodsze pokolenia, a jak na razie niech Madara się bawi i korzysta z życia, jeśli tylko znajdzie na to wolny czas. A jako Namiestnik króla wolnego czasu nie miał już tak dużo jak jeszcze kilka lat wstecz. Wtedy godzinami mógł przesiadywać w karczmach. Teraz najwyżej raz w tygodniu wraz z braćmi organizował degustację wina w swoim przepięknym gabinecie. To, że degustacje zmieniały się w libacje po wyjściu Itachiego to już inna sprawa.
     Jednym z jego nowych obowiązków jako Namiestnika było kontrolowanie rozwoju Królestwa. Mimo wrogiego nastawienia zmuszony był do prowadzenia pokojowych rozmów z zaprzyjaźnionymi rodami. Nie rzadko skutkowało to przeniesieniem danego rodu do Królestwa. Im większe wpływy rodzina miała tym bliżej zamku mogła zamieszkać. Ostatnimi czasy najwięcej uwagi kosztowały go traktaty z rodem Tekada. Byli oni bardzo zamożni, posiadłość na zamkowych terenach już od dawna na nich czekała.
    Ku ogólnemu zdziwieniu sprowadzenie tej szanowanej przez wszystkich rodziny, poszło mu całkiem nieźle. Tak jak wszystko. Wszystko zawsze szło mu przynajmniej nieźle. Zajęło mu to ponad pół roku. Ale będą tutaj. Będą w Królestwie i to już za niedługo. Oczywiście gdyby ponownie odmówili dalej by się starał. Wyjątkowo zależało im na ich majątku, zasilenie nim skarbca było koniecznością. Ostatnio pozwolili sobie na trochę za dużo.
     W całym Zamku panował gwar i ogólne poruszenie. Tego dnia ewidentnie miało wydarzyć się coś wyjątkowego. Inicjatorem tego zamieszania był Sasumu Tekada, który już za chwilę miał pojawić się na zamku wraz ze swoją rodziną. Był nadzwyczajnie miłym sześćdziesięciolatkiem. Jego młodsza o całe dwadzieścia lat żona nie była matką żadnego z pięciorga jego dzieci. Miała na imię Kana i niewykluczone, że zgodziła się na ślub dla jego wielkiej fortuny.
    Nie obeszło to nawet Króla, który wyglądał na zamkowe błonia ze swojego gabinetu. Towarzyszyli mu synowie i garstka najbardziej zaufanych ludzi.
    - Odejdź wreszcie od tego okna - Madara zwrócił się w kierunku ojca. Jego głos był męski i stanowczy, nawet w tak błahej sytuacji. - Ciągłe wypatrywanie nie przyspieszy ich podróży - mimo swoich słów podszedł do Fugaku i zaczął razem z nim obserwować otoczenie. Tego dnia wyglądał bezbłędnie, założył swoje najlepsze ubranie, a jego czarne włosy do ramion prezentowały się kapitalnie w promieniach słońca. - Jadą! - krzyknął nagle Król. Jak na swój wiek miał wyjątkowo dobry wzrok, nawet czarnowłosy nie był w stanie ich zauważyć.
    Wszyscy zgromadzeni podbiegli do potężnych rozmiarów okna. I faktycznie, jechali. Dwie piękne karoce ciągnięte przez konny zaprzęg pojawiły się na błoniach. Z pierwszej wyszedł Sasumu w towarzystwie małżonki. W drugiej znajdowały się jego dzieci. Jeden młody mężczyzna i czwórka urodziwych dziewcząt. Najstarsza z nich zdecydowanie przyciągała największą uwagę. Jej lśniące brązowe włosy sięgały pasa, a na spojrzenie szmaragdowych oczu pewnie niejednemu mężczyźnie miękło serce.
    Bracia wymienili znaczące spojrzenia. Była doskonała w każdym calu. Czerwona suknia idealnie podkreślała każdy centymetr jej pięknego ciała. Kiedy do wszystkich zgromadzonych wreszcie dotarł ich przyjazd postanowili zejść na dół przywitać rodzinę Tekada. Byli bardzo podekscytowani, rzadko mieli okazję gościć tak wspaniały ród, a tym bardziej móc zatrzymać go na stałe. Oczywistym było, że w tak dobrze znane im mury zostanie tchnięte nowe życie.
    Pan Sasumu i jego rodzina byli bardzo przyjaźni. Po długich przywitaniach Król zaprosił wszystkich zgromadzonych do jadalni. Podany miał zostać obiad, nad którym służba ciężko pracowała od samego rana.
    Pierwsze danie minęło szybko, a towarzyszyła mu atmosfera radości. Najstarsza córka Pana Tekady, Yumi, była ewidentnie najbardziej rozgadana z całej rodziny. Szybko wyszło na jaw, że to ona z pomocą brata zajmowała się polityką w jej rodzinnym domu. Ojciec od kilku lat był tylko przedstawicielem decyzji swoich najstarszych dzieci. Sam zajmował się swoją nową żoną i rozpieszczaniem jej, co nie dało się ukryć, bardzo mu odpowiadało. 
    Młoda kobieta bombardowała Króla pytaniami, zachowując przy tym grację i wdzięk. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że chce dowiedzieć się jak najwięcej o panujących w Królestwie zasadach. Polityka i podstawy strategii były tylko jednymi z tematów, o które pytała z niezwykłą śmiałością. Władcy absolutnie to nie przeszkadzało, przeciwnie - zaintrygowała go chęć dziewczyny do poszerzania wiedzy. A wiedzę swoją drogą miała niemałą. Z pasją opowiadała zgromadzonym o dziesiątkach ksiąg, które miała już możliwość przeczytać w swoim nie za długim życiu.
    - Powiedz mi jeszcze, że przeszłaś szkolenie bojowe! - zażartował w pewnym momencie Król. - Wtedy bez zastanowienia mianuję cie głównodowodzącą Królewskiej Armii.
    - Ależ nie przesadzajmy.. - jej policzki oblały się rumieńcem. - Chociaż, swoją drogą, szkolenie bojowe przeszłam. Jeszcze będąc dzieckiem uwielbiałam lekcje władania szablą. Mimo to, że to mało kobiece, fechtunek był moim ulubionym zajęciem dodatkowym.
    Przez większość czasu nikt nie wtrącał się do ich rozmowy, słuchali ich ze szczerym zainteresowaniem zajęci przepysznym posiłkiem. Odzywali się tylko czasem, kiedy akurat Król o nich wspominał. Yumi miała możliwość dowiedzenia się, że Itachi dużo czasu spędza w bibliotece i że z chęcią zapozna ją z królewskimi zbiorami, mimo to, że to ich "Nadworny Mędrzec" jest specjalistą w dziedzinie literatury. Sasuke zaproponował dziewczynie przedstawienie jej wszystkich atrakcji Królestwa, które podobno znał jak nikt inny. Za to Madara stwierdził, że z chęcią zaznajomi ją z planami bojowymi, w czym, o dziwo, nikt nie widział najmniejszego problemu.
    Całe popołudnie upłynęło na rozmowach i śmiechu. Po kilku godzinach wspólnego biesiadowania rodzina Tekada została odprowadzona do ich nowej posiadłości, gdzie czekała już na nich cała służba.



    - I co o niej sądzicie? Jak dla mnie jest urocza - Król właśnie dopijał swój wieczorny kieliszek wina. Robił to zawsze przed snem, rozluźniało go to i wprowadzało w dobry nastrój. - Itachi, przez większość obiadu byłeś wyjątkowo cichy, nawet jak na ciebie. Yumi nie przypadła ci do gustu?
    - Skądże - odpowiedział bez zastanowienia.- Jest zdecydowanie wyjątkowa. Jak dla mnie trochę za dużo mówi, jednakże nadrabia urodą.
    - To trzeba przyznać, jest straszną gadułą - wtrącił się Madara - ale w porównaniu do innych kobiet nie mówi głupio.
    - Masz rację - Król zawsze zgadzał się ze swoim najstarszym synem. Nawet gdyby ten powiedział, że przed zamkiem właśnie mają miejsce egzorcyzmy, Fugaku najpewniej przyznał by mu racje, innym tłumacząc, że dzięki swojej wyjątkowości tylko Madara jest w stanie to zjawisko dostrzec. - Myślisz Itachi, że byłbyś w stanie przyzwyczaić się do tego gadulstwa?
    - Pewnie tak.. można się od niej dowiedzieć o wielu ciekawych sprawach - skwitował to szczerym uśmiechem. - Jednakże słyszałem, że dawniej w jej rodzinie wiele kobiet uprawiało magię.
    - Magię? - Sasuke spojrzał na swojego brata jakby ten postradał zmysły, śmiał się przy tym głośno - Jak czarownica? Przecież to niedorzeczna bajeczka. Czarownice nie istnieją mój głupi bracie.
    - Jesteś za młody, żeby mieć o tym jakiekolwiek pojęcie - stanowczy głos Madary ustawił go do pionu. - Wiele czarownic chodzi po tej ziemi. Sam kiedyś spotkałem jedną, wyjątkowo piękną i szaloną. Chciała użyć na mnie jakiś dziwnych sztuczek, przez co teraz niestety nie ma jej wśród nas - mężczyzna opowiadał wiele takich historii, nikt nie był do końca pewien czy są fikcją czy prawdą.
    - Zapewniam cię, że Yumi nie jest czarownicą - Król nieprzerwanie wpatrywał się w swojego środkowego syna.- Niech to do ciebie ostatecznie dotrze, bo.. - zrobił trzymającą w napięciu pauzę - chciałbym, żebyście wzięli ślub. Myślę, że to świetny pomysł.
    - Jeśli ojciec sobie tak życzy to nie zostało mi nic innego jak się z tym zgodzić - odpowiedział Itachi bez radości w głosie.
    - Fugaku, chciałem z tobą o tym porozmawiać - głos Madary odbił się echem po ścianach wielkiego Królewskiego gabinetu. - Nie wątpię, że Yumi byłaby świetną żoną dla Itachiego, jednakże to ja miałem w stosunku do niej pewne plany - ojciec i bracia mężczyzny zrobili miny wyrażające szczere zdziwienie. - Chciałbym, żeby została moją żoną.
    - Synu, ty tak na poważnie? Nie sądziłem, że w głowie ci ożenek.
    - Tak było do dzisiaj - na twarzy jego ojca pojawił się uśmiech.- Sam jednak zauważyłeś, że Yumi jest dość wyjątkowa. Nie mam zamiaru ukrywać, że urzekła mnie jej inteligencja i uroda. Z taką kobietą mogę wziąć ślub, a przecież zawsze tego dla mnie chciałeś.
    - Masz rację. Zawsze tego dla ciebie chciałem i zgadzam się. Oczywiście jeżeli Itachi nie ma nic przeciwko.
     - Dla mnie to żaden problem - odparł chłopak z ewidentną ulgą.

13 komentarzy:

  1. Oczywiście napisane świetnie. Jedyne co mi się nie podobało to "wyglądał bezbłędnie" ale to kwestia gustu prawdopodobnie. Gdzie te czasy gdzie wychodziło się za mąż po pierwszym spotkaniu :D Daj znać jak będzie kolejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mroczne i okrutne czasy! Na szczęście nie nasze :)

      Usuń
  2. Zaczyna sie ciekawie ^^ lubię mroczne klimaty więc masz nową czytelniczkę tego opowiadania!
    my-dream-is-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam tutaj już wcześniej i pomyślałam sobie, jaki cudny adres. Trochę taka Gra o Tron, której nie lubię xD Potem widziałam Twoje komentarze u mnie, za które z całego serduszka dziękuję <3 Postanowiłam więc przeczytać prolog, trochę z rana, niemal zaraz po przebudzeniu :D

    I powiem jedno, jestem oczarowana. Nie tylko Twoim stylem i łatwością zainteresowania czytelnika, ale też samym pomysłem na historię. Fugaku i jego syn, który raczej synem nie jest, czyli Madara - bezwzględny, bystry i ukrywający wiele w swojej demonicznej duszy mężczyzna. Królestwo. Yumi, którą najatarszy z Uchiha chce wziąć za żonę... super! Przeczuwam, że to wszystko nie skończy się dobrze, a już zwłaszcza po tej wyśmianej wzmiance Sasuke o czarownicach. Czyżby poza mrocznym, nazwijmy to, średniowieczem, wydarzy się więcej niewiadomych? Nie powiem, bardzo, cholernie mocno mnie zaintrygowałaś. Mało takich opowiadań, a już zwłaszcza z Madarą na czele :3 I wiesz co, urzekłaś mnie tym prologiem - czytało się jak jakąś dobrą baśń lub starą legendę. Potrafisz nadać klimatu tej historii i za to wielki szacunek :)

    Zostaję na dłużej i czekam na ciąg dalszy <3

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Cieszy mnie, że klimat przypadł Ci do gustu. Rozdział pierwszy pojawi się w przyszłym tygodniu, mam nadzieję, że spodoba Ci się jeszcze bardziej :)

      Usuń
  4. Zareklamowałaś się u mnie na spamie. Bardzo ciężko było mi zrozumieć i ułożyć sobie w głowie historię, ale to już chyba moja wina. Uważaj na składnię - w niektórych miejscach brzmisz jak Yoda.
    Nie mam się jak za bardzo przyczepić, uważaj na interpunkcję, to już chyba któryś blog, na którym się jej dopatrzyłam. I stosuj odstępy pomiędzy myślnikami rozpoczynającymi dialog/monolog - lepiej się to czyta.
    Pozdrawiam
    MY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uwagi, na pewno się do nich zastosuje :)

      Usuń
    2. Wciągające z zdecydowanie bardziej mój klimat niż poprzedni blog, który to czytałam na świecie poczatku tygodnia.
      Mam taką bardzo subiektywną prośbę - czy mogłabyś zrobić również mobilny dostęp? W sensie gładkie tło itd... Czytanie na telefonie jest upiorne i przyznam, że co kilka linijek (gdy tekst wchodzi na "głowę") jest niemożliwością odczytać cokolwiek... A ja jednak czytuję w terenie :)
      Co do stylu Yody - to szyk przestawny, pożądany przy tego typu tekstach, nadający niedzisiejszy smaczek. Jak dla mnie - idealnie ^^

      Usuń
    3. Cieszę się, że klimat Królestwa przypadł Ci do gustu :) Co do mobilnego dostępu - załatwione!

      Usuń
  5. Witaj historia wydaje się w miarę ciekawa, pojawia się Itachi i Madara, zareklamowałaś się u mnie więc będę w miarę wolnego czasu wpadać i kontrolować stan opowiadania.
    Powtórzę się jak moje poprzedniczki wyżej. Koniecznie zwracaj uwagę na interpunkcję, składnię zdania i błędy. Niby małe błędy a potrafią popsuć pierwsze wrażenie. Np rodzina Takeda, Tekada czy Tekeda? Yami czy Yumi?
    Więcej czepiać się nie będę. :d
    Pozdrawiam i życzę weny.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie się zapowiada.
    Na pewno jest inaczej, chodź zarys charakterów bohaterów (przynajmniej tych kanonicznych) wydaje mi się niezmieniony.
    Cała akcja z Madarą i Fugaku - tak po prostu sobie go przyjął? A starsi synowie tak po prostu go zaakceptowali jako dziedzica tronu? Jeju! Spodziewałabym sie raczej buntów, walki o władze, planów uśmiercania (ewentualnie dzielenia kraju na 3 części. Taki testament Fugaku xD).
    Madara - ciekawe. Wychodzi na to że do reszty zawładnął królestwem, a rządzący padają mu do stóp! Nie wiem tylko czemu. Nie jest to w końcu, jak wiadomo, dusza towarzystwa. Tymczasem jego ojciec niemal wali czołem o ziemie składając mu pokłony! :D

    Jetem ciekawa co będzie zawarte w 1 rozdziale.
    I jak potoczy się dalej los Królestwa.

    Pozdrawiam.
    Temira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)
      Reakcja Itasia i Sasuke na Madarę była łagodna, jednak mieli swoje powody. Ujawnię je za jakiś czas :D

      Usuń